Saturday, September 5, 2015

Siedem miesięcy Małego Księcia



2015-09-04, piątek

Umknęły mi te wakacje błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Zwłaszcza siódmy miesiąc Małego Księcia :). Tę notkę zaczęłam pisać dwa tygodnie temu, a nawet nie mam jeszcze trzech zdań. Sama nie wiem dlaczego tak się dzieje - teoretycznie powinnam mieć czas chociaż by wtedy kiedy Mały Książę śpi, prawda? Tymczasem albo śpimy razem w sypialni, albo on śpi na mnie i wówczas ja oglądam Netflix/Youtube na telewizorze, bo pisanie jedną ręką na komórce wychodzi mi mocno tak sobie ;).

Myślę, że sierpień umknął tak niepostrzeżenie również dlatego, że odwiedzili nas moi rodzice - dużo razem robiliśmy, jeździliśmy w dużo miejsc - a w dniu, w którym oni wyruszyli w drogę powrotną (przyjechali do nas samochodem, a dzieli nas, bagatela, 1900km) Mały Książę dostał gorączki i się rozchorował.

Ale, ale, o tym później/innym razem, bo chcę bardzo napisać o postępach naszego synka. Aż trudno uwierzyć, że jest z nami już siedem (a teraz już nawet ponad!) miesięcy :).

Ósmego sierpnia minął dokładnie rok od kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy bicie jego serduszka :). Miał wtedy zaledwie sześć tygodni :). 


Kolejna przełomowa dla nas data to 2 wrzesień 2015, czyli 31 tygodni i 6 dni od narodzin Małego Księcia. Tego dnia bilans dni, które Mały Książę spędził w moim brzuszku i w zewnętrznym świecie wyrównał się! Teraz tylko rośniemy w siłę :).

Ale do rzeczy! Siedem miesięcy, zobaczmy ile uda mi się napisać zanim moje Szczęście obudzi się ze swojej drzemki ;).

2015-08-22, sobota

Wiek urodzeniowy: 7 miesięcy (30 tygodni 2 dni)
Wiek korygowany: 5 miesięcy (22 tygodnie 2 dni)

Wzrost: 67cm (aczkolwiek Mały Książę wiercił się strasznie i jestem przekonana, że ten pomiar był wykonany błędnie ;) )
Waga: 7650g

Obwód główki: 43,5cm

Ubranka: 74, w 68 już nawet nie możemy go wcisnąć :). 74 body są idealne - piżamki mają trochę za długie nogawki, ale niewiele.

Pieluszki: Pampers Baby Dry nr 4

Wygląd: kolor oczu dalej mu się zmienia prawie, że z dnia na dzień. Generalnie rzecz biorąc jego oczy są stalowo szare, ale zmienia się kolor dookoła źrenic oscylując pomiędzy zielonym a niebieskim. Włoski i brwi póki co ma dość jasne - kiedyś były rudawe, teraz to coś pomiędzy ciemnym blondem a jasnym brązem.


Nie ma jeszcze żadnych ząbków.

W tym miesiącu było chyba mniej przełomowych wydarzeń niż w poprzednim... Dalej się bardzo dużo śmieje i uśmiecha, bardzo rzadko marudzi i bardzo rzadko płacze (tylko kiedy się źle czuje albo kiedy się uderzy). Na wołanie, na swoje imię - reagował znacznie lepiej miesiąc temu, teraz reaguje, ale... kiedy chce.

Rozgadany jest w zależności od dnia, jeśli bawimy się mniej intensywnie to mówi dużo. Jeśli bardziej - to mówi mniej. Mówi już: mama, blabla, am am, wciąż najwięcej jest ału, agu, aku, ostatnio nawet powiedział baba i dada - ale myślę, że wciąż jeszcze nie należy do tego przywiązywać znaczenia. Czekam na pierwsze świadomie zawołanie "Mama!" :)). Bardzo dużo piszczy i to bardzo wysokim tonem :). W ogóle jest głośny, na co nie zwróciliśmy uwagi będąc w domu, tymczasem mocno nas to zaskoczyło na spacerze, zwłaszcza kiedy poszliśmy na spacer wieczorem, na ulicach było dość cicho, a Mały Książę postanowił dać popis swoich umiejętności wokalnych hihi. :)

Przewraca się bez problemu z pleców na brzuszek, z brzuszka na plecy, leżąc na brzuszku potrafi obrócić się dookoła własnej osi by sięgnąć po zabawkę czy też popatrzeć co się dzieje. Bawi się stopami, wkłada je sobie do buzi i ssie paluszki u stóp - jak ma okazje. W sumie okazje ma rzadko, bo bardzo rzadko leży na plecach, głównie podczas przewijania :).

Siedzi sam, bez podparcia, bez przewracania się - ale to już nie nowość, bo to umiejętność nabyta jeszcze w szóstym miesiącu :).

Stoi sam! Również WSTAJE sam. Podciąga się na brzegu łóżeczka, w którym czasami śpi, a czasami się bawi w ciągu dnia, podciąga się jeśli poda mu się ręce - generalnie rzecz biorąc wstaje. Jestem z niego bardzo dumna :). To co prawda umiejętność do opisania na ósmy miesiąc, ale już o tym wspomnę: ponieważ trochę się obawiam o to jego stanie (wciąż nie jest zbyt stabilny) to od dzisiaj ćwiczymy upadki ;). W ciągu jednego dnia nauczył się, że upadając do przodu trzeba wyciągnąć do przodu rączki, a upadając do tyłu wystawić pupę :).

Przybija piątkę, podaje rękę na przywitanie jak dorosły człowiek - ale wciąż nie umie machać "papa". W sumie to nasza wina - Mały Książę uczy się nas obserwując, tymczasem my raczej nie machamy. Musimy zacząć :). W dalszym ciągu uwielbia nas dotykać, zwłaszcza mnie :).

Wciąż śpi z nami, ale awansował już na normalny materacyk, który jest pomiędzy nami (w poprzednim miesiącu miał materacyk z wyższymi brzegami, ale od kiedy zaczął spać na brzuszku - zmieniliśmy mu posłanie). Uwielbia spać wtulony we mnie, najchętniej przodem do mnie, na boczku, albo częściowo na brzuszku. Czasami budzimy się z nim śpiącym w poprzek, wtulonym we mnie górną połową ciała i trzymającym nogi na Tatusiu ;). Przesypia całe noce. Ponieważ zasypia na początku wieczora (koło 21) w swoim małym łóżeczku, które jest koło nas w dużym pokoju, to kiedy idziemy spać - przenosimy go do naszego łóżka. Zdarza się wówczas, że go niechcący obudzimy - ale pomijając takie wydarzenia - przesypia całe noce, od około 21:30 do 7:30 (czasami śpi nawet dłużej, jeśli nie usłyszymy budzika Tatusia ;) ).


Nie umie jeszcze sam siadać tak jak powinien, ale za to jeśli nie jest zupełnie na płasko to, żeby usiąść używa mięśni brzucha. Nie umie jeszcze raczkować, ale przemieszcza się czymś co Francuz nazywa army crawling ;). Nie odrywa pupy od ziemi w tym celu, tylko przesuwa się trochę jak wąż :). Czyli pełza. :) Ale znacznie bardziej niż pełzanie porywa go wstawanie czy też siedzenie :).

Jeśli chodzi o jedzenie - to wciąż obawiamy się podawać mu kawałki jedzenia, postanowiliśmy, że może spróbujemy, kiedy będzie miał skończone sześć miesięcy wieku korygowanego - ale jeszcze mamy wątpliwości. Może najpierw zrobimy kurs pierwszej pomocy ;). Mały Książę jest bardzo zainteresowany naszym jedzeniem, ale głównie piciem. Dałam mu spróbować zielonej herbaty z mojego kubka - był nią zafascynowany :). Jedzenie je różne, większość w swoim feederze:


Czasami puree, ale wtedy pozwalam mu działać z łyżeczką. Kończy się to różnie ;). Szpinak bardzo mu smakował, ale jadł sam i wszystko było zielone, hihi. :)


Rozumie nie tylko kolejność wydarzeń, ale także ich znaczenie. Rozumie, że jeśli Tata chowa do opakowania aspirator do noska - to znaczy, że można przestać się martwić, bo czyszczenie zostało zakończone. :)

Sięga po zabawki gdziekolwiek są, w zasadzie sięga po wszystko ;). Jak tylko jest w pobliżu to wyciąga mi kable z komputera, a także klawisze z klawiatury! Z zabawek uwielbia aktualnie kurkę, którą dostał od mojej Mamy - kurkę naciska się od góry, a wtedy w środku kręcą się kuleczki. Drugą ulubioną zabawką są klocki - klocki mają różne kształty i należy je wkładać do pudełeczka poprzez wieczko, w którym są powycinane kształty klocków. Na razie jeszcze nie do końca rozumie, że klocek trzeba dobrze na kształcie ułożyć i bardzo go to frustruje, kiedy położy dobry kształt na dobrej dziurce, a klocek nie chce wpaść do środka. Rozumie już, że coś może być w środku, na czymś, pod czymś - to nowość tego miesiąca :)))).

W dalszym ciągu uwielbia pochwały, rozpromienia się i pochwalony przeze mnie natychmiast odwraca się do Taty, żeby on też go pochwalił.

Zrzucanie nadal jest fajne, ale jeszcze fajniejsze jest uderzanie i robienie hałasu. Uwielbia uderzać ręką o różne powierzchnie, również czymś co trzyma w ręku o różne inne rzeczy.

Ach, no. Najważniejsze: przenieśliśmy wszystkie nasze zabawy z łóżka na podłogę. W tym celu kupiłam matę - na początku była to mata piankowa, puzzle - ale potem wyczytaliśmy z Francuzem iż mogą być toksyczne i generalnie niezdrowe, więc zacisnęliśmy pasa i zainwestowaliśmy w ogromną matę "My Town" firmy Dwinguler. Kosztuje tylko co noga i ręka ;) czyli (jak dla nas) strasznie dużo, ale jest cudowna i codziennie się cieszę, że ją mamy. :)


Kiedy zabierałam się za pisanie tego posta - szukałam na sieci informacji jak powinien wyglądać rozwój dziecka w siódmym i w piątym miesiącu. Teoretycznie powinnam porównywać Małego Księcia do opisów rozwoju w piątym miesiącu, ale... nie bardzo mam jak. Ba, mam nawet wątpliwości co do wytycznych dotyczących siódmego miesiąca, bo zgodnie z nimi nasze Szczęście powinno dopiero uczyć się siadać lub siedzieć niepewnie, przewracać się na boki. Mały Książę siedzi bardzo stabilnie. Z drugiej strony jest daleki do innych osiągnięć typu: klaskanie czy też robienie papa. I nie "sprężynuje" - czyli przytrzymywany pod pachami nie zgina i prostuje nóg. Przytrzymywany pod pachami robi kroki i próbuje chodzić. :)

To jeszcze słówko na temat naszego dnia :).


Nasz dzień wygląda w tej chwili tak:

7:30 pobudka - czasami zdarza nam się, że nie usłyszymy budzika Tatusia i wówczas budzimy się dopiero po ósmej
7:30 - 8:00 - bawimy się we trójkę w łóżku, są łaskotki, przytulańce, uśmiechy :)
Około 8:00 szybka zmiana pieluszki i szybkie śniadanko. O tej porze śniadanie (mleko) zajmuje mu jakieś 6-9minut
Bawimy się do około 9:00, 9:30 - a potem czas na pierwszą drzemkę, połączoną z mleczkiem :)
9:30 - wyżej wymieniona drzemka, nie trwa długo, od 30 do 50 minut :)
Bawimy się :)
Około 11:00 - 11:30 - mleczko i króciutka drzemka
Około 12:00 zabieramy się za szybkie przygotowanie lunchu - Mały Książę zazwyczaj towarzyszy mi albo na foteliku w kuchni, albo w Tuli, zależnie od jego nastroju :)
12:30 - Kiedy Francuz przychodzi do domu to rozstawiamy fotelik i podczas kiedy ja kończę robić lunch, Mały Książę je swój lunch - zazwyczaj banana, ale czasami inne rzeczy, w tym miesiącu poznał szpinak, dynię hokkaido, gruszkę i jeszcze coś, ale nie pamiętam co :). Raczej nie staramy się wprowadzać więcej nowości niż jedną na tydzień, więc jego najczęstszym jedzonkiem są uwielbiane przez niego banany. Po zjedzeniu czasami następuje kąpiel, czasami nie. :)
Pomiędzy 13:45 a 14:30 ponownie mleczko i najdłuższa drzemka w ciągu dnia trwająca od dwóch do trzech godzin :).
Po drzemce się bawimy do około 17:30, a potem mleczko i krótka, około półgodzinna drzemka.
Francuz wraca z pracy około 18:30 i wówczas zależnie od dnia albo wychodzimy od razu, albo jemy i wychodzimy. Albo się bawimy :).
Około godziny 21:30 Mały Książę zaczyna się już robić mocno śpiący, trze oczka i zaczyna mieć głupawkę (całkiem jak Mamusia, kiedy jest śpiąca ;) ) i śmieje się absolutnie ze wszystkiego, a najbardziej cieszą go wówczas słowa, w których po P następuje S lub SZ ;).
I już. Mleczko i spanie aż do rana, chyba, że niechcący go obudzimy podczas przenoszenia do łóżka kiedy sami idziemy spać :). 

Czasami, kiedy robimy więcej wieczorem - Mały Książę idzie spać później, bo około 23:00 i wówczas trochę to burzy nasz wieczór i zrobienie czegoś niezwiązanego z dzieckiem odpływa w siną dal ;).

Jeśli ktoś doczytał tę moją notkę do końca to gratuluję i dziękuję ;). :)

5 comments:

  1. Oj ile informacji na raz;) zdjecie po szpinaku boskie;) a maly ksiaze przeuroczy;)juz nie pamietam jak miec takiego malego berbecia w domu;) mata wysmienita ogromna kolorowa mega bajer;)pozdrawiam serdecznie i buziaki dla przystojniaka;)

    ReplyDelete
  2. Świetnie się rozwija. Mnie na rehabilitacji bardzo przestrzegano przed sadzaniem dziecka, kiedy jeszcze samo nie opanowało tej umiejętności. Kazali mi wtedy podnosić go i odkładać tak bokiem, żeby dać mu możliwość odepchnięcia się ręką. Wtedy stymuluje się dziecko do nauki samodzielnego siadania.

    ReplyDelete