Saturday, July 9, 2016

Siedemnaście miesięcy Małego Księcia

Dawno temu, czyli jakieś dwa tygodnie temu ;), miałam i pomysł na tę notkę i wiedziałam co chcę napisać. Ale czas mija tak szybko, że już nic nie wiem, nie pamiętam i przy jej pisaniu będę się posiłkować tym co dzieci teoretycznie powinny potrafić w 17 miesiącu (porównam do tego co mój Mały Książę umie), a także zdjęciami z każdego dnia, żebym wiedziała co się wydarzyło w tym siedemnastym miesiącu :))).

2016-06-22, środa

Wiek urodzeniowy: 17 miesięcy!
Wiek korygowany: 15 miesięcy

Waga: 11kg
Wzrost: 78cm

Ubranka: 86cm :)

Tak jak wspomniałam na początku, wcześniej wiedziałam co napisać, a teraz jestem już zakręcona jak radziecki termos i nie wiem ;).

Przede wszystkim Mały Książę chodzi już bardzo dobrze i bez wspomagania. Ba, on biega :). Też bardzo dobrze. Czasem zdarza mu się przewrócić, ale generalnie rzecz ujmując - jest świetnie.

Pozwolę sobie skopiować z babyonline.pl :

Twoje dziecko staje się coraz silniejsze i bardziej ruchliwe. Z łatwością popycha przed sobą swój wózek albo zabawkę do pchania. Samodzielnie wspina się na niskie schody i stara się znaleźć metodę schodzenia z nich. Potrafi wdrapać się na niski tapczan, a po kilku próbach - również z niego zejść. Gdy z małej rączki wypadnie zabawka, umie przyklęknąć, wziąć ją z dywanu i wstać bez podpierania się.

W sumie wszystkie te rzeczy Mały Książę umie już od jakiegoś czasu, bez problemu wdrapuje się na sofę czy łóżko - i od dawna (kilku miesięcy) wie jak z nich schodzić. Z łatwością popycha przed sobą zabawkę od dawien dawna, jeszcze we Francji to robił, jak dostał pchacz :). Ostatnio z zachwytem chodzi z zabawką na drewnianym patyczku, którą prowadzi przed sobą niczym zwierzątko :). Na schody pierwszy raz wszedł 27 lutego, a od kiedy mieszkamy w Warszawie - to codziennie wspina się po schodach po powrocie ze spaceru. I robi to jak "dorosły", czyli jedna noga na jeden stopień. Komicznie to wygląda, bo jest malutki, więc musi zrobić ogroooooomny krok, żeby mu się to udało.

17 miesięczne dziecko zaczyna uczyć się kolejnych sztuczek związanych z przedstawianiem charakterystycznych cech zwierząt lub przedmiotów: w tym wieku może już pokazać jak robi rybka, jak chodzi pies. Umie zrobić koci grzbiet i pokazać jak jeździ samochód.
Samochody to istna obsesja Małego Księcia. Uwielbia je pasjami. Kocha. Swoją drogą to niesamowite, bo od samego początku starałam się nie narzucić mu niczego, żadnego konkretnego sposobu zabawy czy też wyboru zabawek - zawsze miał wszystko, lalki, misie, pluszowe warzywa i owoce, klocki, zabawkowy telefon, czy też zabawkowego laptopa, piłki... Starałam się nie ograniczać go zabawkami, które są stereotypowo dla chłopców czy dziewczynek. A jednak, mimo wszystko, Mały Książę wybrał samochody na swoje ukochane zabawki. Zaczęło się jeszcze w maju, pisałam o tym przy okazji poprzedniego miesiąca :).

Wciąż uwielbia sprzątać, ba, potrafi po jedzeniu sam umyć swój stolik, czy też dzielnie pomaga Tatusiowi w myciu podłogi. Ale, ale, a propos stolika do jedzenia - ostatnio awansował i już nie je na swoim krzesełku ze stolikiem, siedzi z nami przy stole :). Talerzyki EZPZ (easy peasy) są nieziemskie i z całą pewnością opiszę je w hitach drugiego roku ;) (jak skończę z hitami pierwszego...)

Rozwój dużej motoryki idzie w parze w doskonaleniem umiejętności związanych z rączkami. 17 miesięczne dziecko próbuje włożyć klocki o różnych kształtach do odpowiednich otworków w pudełku i – co do tej pory było niemożliwe - klocki mieszczą się w nich z łatwością. Maluch potrafi też rozwinąć z papieru prezent.

Klocki zaczyna wkładać, ale wciąż nie jest to jeszcze ani perfekcja, ani ulubiona zabawa. Włoży jak go poproszę, ale widzę, że go to nudzi. Zdecydowanie bardziej lubił tego typu zabawy jak był młodszy - chociaż wtedy dopasowywanie kształtów mu wychodziło też tak sobie, ale chyba samo próbowanie sprawiało mu więcej radości. A odpakowywanie prezentów z papieru? To umiał już w 11 miesiącu, grudzień świetnie go wyćwiczył w tym kierunku hihi.

Dzięki precyzyjnemu działaniu rączek krajobraz wokół stoliczka i krzesełka, przy którym je 17 miesięczne dziecko przestaje przypominać pobojowisko (co jednak nie oznacza, że malec będzie jadał jak brytyjska królowa), a samodzielne jedzenie staje się prawdziwym przyjmowaniem pokarmu, a nie ćwiczeniem w rzucaniu na odległość. Dobrze posługuje się łyżką, potrafi też samodzielnie pić z kubeczka.
Dalej dużo rzeczy spada, ale coraz mniej zrzuca specjalnie. Teraz już się nauczył, że jeśli skończył jeść to mówi: "all done" (czasami mówi, czasami nie, przy mojej Mamie nie chce tego mówić) i podaje łyżeczkę, talerzyk i resztki jedzenia - mi albo Francuzowi. Traci jednak cierpliwość jeśli nie weźmiemy czegoś wystarczająco szybko i zdarza się, że coś po prostu wypuszcza z ręki na podłogę ;). Picie z kubeczka i z butelki z wodą ma prawie perfekcyjnie opanowane :). Po napiciu się, jeśli było dobre, robi "aaaaaaach" i oddaje kubeczek/butelkę. W domu ma cały czas dostęp do swojej buteleczki z wodą, z rurką. Ładnie je łyżeczką i widelcem, chociaż zdarza mu się też wspomagać rękoma podczas jedzenia.

Jego ulubionym posiłkiem jest makaron penne w sosie serowym (domowej roboty oczywiście) i gotowane parówki sojowe. Bardzo lubi też cheese strings oraz farfalle w sosie pomidorowym, z ziarnami słonecznika i serkiem. To nasze ulubione posiłki. Ale równie chętnie zje kotlecika sojowego czy też brokuły (bardzo lubi).
 
Maluch ma coraz lepszą świadomość siebie jako odrębnej, samodzielnej istoty. Dobrze zna własne imię. Zawołany  odwraca głowę i podchodzi do wołającego. Zaczyna także świadomie pozować do zdjęć, a oglądanie własnych fotografii stanie się teraz jego największą pasją.


Samodzielność i niezależność, jaką odczuwa dziecko, może nieść ze sobą lęk przed nieznanymi sytuacjami i ludźmi – dziecko może praktykować nawyki samouspokajające: ssanie kciuka lub smoczka, huśtanie się w łóżeczku, przytulanie się do ulubionej zabawki lub kocyka.
Na swoje imię Mały Książę reaguje już od daaaawna. Do zdjęć pozował jeszcze zanim skończył rok, wtedy reagował na "smile!", a teraz zazwyczaj robi do aparatu różne minki :). Na razie nie ma ulubionej zabawki ani kocyka, czasami mam wrażenie, że po prostu mnie traktuje jak swoją ulubioną zabawkę. Uwielbia się przytulać do mojego biustu jak zasypia, ssie, równocześnie obejmując pierś obiema łapkami. Jak już prawie prawie prawie zaśnie to wtedy przewraca się na drugi bok i przytula do Tatusia, często trzymając ręce na jego głowie lub plecach :). Nie ssie kciuka, nigdy chyba tego nie robił, smoczka nie zna, a łóżeczka swojego nie ma, bo dalej śpi z nami ;).

Za to ma swoje biurko i swoje krzesełko i uwielbia sobie przy nim siedzieć i rysować albo oglądać książeczki! W ogóle kocha książeczki, bardzo często sam je ogląda oraz przynosi, żeby inni mu czytali bądź pokazywali obrazki. :)

Rady dla rodziców:

  • Podkreślaj jak ważna jest rodzina. Oglądajcie razem rodzinne albumy ze zdjęciami. Opowiadaj maluszkowi o rodzinie, zarówno najbliższej: tacie, babci, rodzeństwie, jak i tej dalszej: ciociach, kuzynach. Pokaż dziecku album ze zdjęciami.
  • Staraj się wygospodarować przynajmniej godzinę dziennie – najlepiej wieczorem -  na spokojną zabawę lub opowiadanie historyjek. Niech takie rodzinne godziny staną się waszym nowym rytuałem.

Albumy ze zdjęciami oglądamy razem od kiedy skończył trzy miesiące :), to jedna z naszych spokojnych zabaw. Godzina na historyjki to dla Małego Księcia za dużo, nie potrafi tyle czasu skupić uwagi na jednej czynności, zwłaszcza tak pasywnej. Za to codziennie wieczorem robimy sobie "debriefing", jak to nazywa Francuz - czyli opowiadamy sobie o tym jak nam minął dzień. Opowiadamy sobie o tym co się wydarzyło, gdzie byliśmy, przypominamy sobie w co się bawiliśmy i co jedliśmy. :)

17 miesięczne dziecko nadal nie potrafi skupić się na jednej czynności dłużej niż minutę. Wbrew pozorom to bardzo dużo, sprawdźcie z zegarkiem w ręku!
Rozwija się także mowa malucha. 17 miesięczne dziecko używa kilkunastu słów dźwiękonaśladowczych na przykład „tik-tak”, „pi-pi”. Mówi ze zrozumieniem kilka słów dwusylabowych.

Well, Mały Książę potrafi się skupić na jednej czynności znacznie dłużej niż minutę. Jedna nasza "sesja" zabaw w piasku kinetycznym (dokupiłam kolejne pięć kilo, także w tej chwili już pudełko ma prawie przykryte dno, fajnie jest) to przynajmniej pół godziny. Rysowanie to przynajmniej 10 minut. Książeczki - zależy od ilości jaką przyniesie ;), ale myślę, że spokojnie zajmuje się nimi przez przynajmniej 10-15 minut. Kiedy bawimy się play-doh też zajmuje nam to około 10-15 minut. Więc chyba babyonline.pl przesadziło z tą jedną minutą ;). Co do mowy!

Ach. Pięknie z tą mową - nie mówi co prawda sam z siebie dużej ilości słów, części też jeszcze nie rozumiemy, ale za to powtarza fantastycznie. Ostatnio pokazał na lampę i powiedział "światełko". Na francuskim zaskoczył panią i powiedział "l'eau", kiedy bawiliśmy się wodą. W domu dodał jeszcze poisson naige :) (rybka pływa). Często powtarza (tak jak pisałam o tym w zeszłym miesiącu) losowe słowa i wyrażenia. Rozumie fantastycznie - i ja to absolutnie uwielbiam i w sumie trochę zazdroszczę - nie ma dla niego znaczenia czy mówimy do niego po angielsku, po polsku czy po francusku. Rozumie w każdym z tych trzech języków, od razu wykonuje polecenia czy też spełnia nasze prośby. To jest wspaniałe, ta łatwość rozumienia :). Kiedy "mówi" to nie ma dla niego znaczenia w jakim języku mówi. Kiedy coś podaje mówi "tiens" (po francusku), kiedy coś chce dostać mówi "daj" - po polsku. Kiedy coś dostaje to często (ale nie zawsze) mówi "denkju" - co brzmi jak thank you, po angielsku :). Często mu mówimy, że go kochamy - w ciągu dnia nie reaguje, ale kiedy mówię mu "i love you" kiedy zasypia, to on odpowiada mruczeniem o dokładnie tym samym tonie i akcencie co moje zdanie :). Z zabawnych rzeczy - kiedy rozmawiamy z Francuzem (a rozmawiamy bardzo dużo i często, praktycznie prawie cały czas) przy Małym Księciu i przez trochę on nie jest w centrum uwagi - to zaraz się na to złości, zaczyna biegać dookoła nas, albo machać na nas rękoma i krzyczeć "yap yap yap yap yap yap!!!!"... hihihi :D
Wraz z rozwojem mowy rozwija się też świadomość własnego ciała i potrzeb. Dziecko zaczyna sygnalizować swoje potrzeby fizjologiczne, choć, niestety, najczęściej robi to po fakcie.
W  17 miesiącu życia dziecko  doskonali swoją zdolność obserwacji. Zwraca uwagę np. na auto przejeżdżające obok, z czym może wiązać się strach przed pojazdami.
Faktycznie, często po fakcie puka się w pieluchę ;). Co do obserwacji - to Mały Książę od zawsze zbierał pochwały za obserwowanie i analizę. Często się przygląda różnym rzeczom czy też wykonywanym czynnościom i widać niemalże jak trybiki mu się kręcą i próbuje rozłożyć to co widzi na czynniki pierwsze "a jak to działa?". Na placu zabaw chwilę się pobuja czy też kilka razy zjedzie ze zjeżdżalni, ale chwilę potem to już mu się nudzi, a największą atrakcją jest sprawdzanie jak dana atrakcja działa. Gdzie są śrubki. Czemu to się buja. A co się stanie jak nacisnę to czy tamto. Na playgrupach analizuje zachowanie Jacoba czy pani Agnieszki i powtarza. Zwłaszcza jeśli chodzi o zabawy w wodzie czy w piasku. Na przejeżdżające obok auto zwraca uwagę, pokazuje palcem i woła "vroooom vroooooom". Na przelatujący samolot mówi "wwwwwww" i wskazuje go na niebie, a jeśli go nie widzi, tylko słyszy, to biegnie do swojej maty i wskazuje na niej samolot. A propos pokazywania to mnie osobiście zachwyciło to, że rozumie doskonale zależności pomiędzy przedmiotami, nawet jeśli wyglądają inaczej - na przykład. Moja Mama ma na ręku mały zegarek ze wskazówkami, który robi cyk cyk cyk cyk. Mały Książę mówi o nim per "cyk cyk". Ale też wskazuje na zegarek cyfrowy mój czy Tatusia (Pebble) i też mówi cyk cyk. A ostatnio pokazał mi też wielki zegar na ścianie, zupełnie inny niż te, które zna i też powiedział, cyk cyk.

Uwielbia zabawy z chowaniem się, zarówno kiedy to on się chowa jak i te, w których chowa się ktoś inny, a on musi tego kogoś znaleźć. Pamięta co i gdzie jest, w której książeczce - na przykład, podczas kąpieli (ma książeczki do kąpieli też) proszę go "Loki, please find me a lion" - a Mały Książę bierze odpowiednią książeczkę i przewraca kartki aż znajdzie lwa i pokazuje mi :). Uwielbia łaskotki i zapasy z Tatusiem. Daje całusy i pięknie się przytula. Jest słodki - kiedy na przykład jesteśmy we trójkę i Francuz prosi Małego Księcia "Loki, please give me buzi" (wiem, mieszamy języki, ale to "buzi" jakoś najbardziej nam wszystkim podpasowało), to Mały Książę daje mu buzi, ale za chwilę wyciąga rączki do mnie, żebym się przysunęła - i też daje mi buzi. :)

Ostatnio byliśmy na kontroli u lekarza, po badaniach krwi - anemia już sobie poszła precz, ferrytyna jeszcze poniżej normy ale bardzo ładnie rośnie. Także jeszcze trochę leków i będzie cacy. W sierpniu odstawiamy i po dwóch tygodniach będzie badanie krwi. I zobaczymy co dalej :).

***
Ok. Przyznaję, znowu pisanie rozłożyło mi się na kilka dni i już nawet sama nie wiem co napisałam a czego nie!! Więc trudno, będzie tak jak jest :).

***
Zapomniałabym - zaczęliśmy z Małym Księciem chodzić do kina :). Co tydzień w różnych kinach w Warszawie są seanse Multibabykino. My wybraliśmy kino na Ursynowie, bo mamy najlepszy dojazd, a na parkingu zawsze są miejsca. Jest fajnie! Mamy oglądają sobie filmy, a dzieci się bawią:). Kiedy poszliśmy pierwszy raz - Mały Książę pół filmu przespał. Za drugim razem już chciał się cały czas bawić ;).

***
No dobrze, teraz mi się jeszcze przypomniało, że nie wspomniałam nic a nic o wyglądzie. Najbardziej niezwykłe w Małym Księciu są jego oczy. Pewnie tego akurat nie będzie widać na zdjęciach - ale nie da się określić jego oczu jednym kolorem. Są niezwykłe i każdy kto go widział na żywo chyba to potwierdzi. Oczy Małego Księcia czasem są szare, czasem są bardzo intensywnie zielone, a czasem zupełnie bursztynowe. Bardzo dużo zależy od światła oraz jego nastroju - ale przede wszystkim, jego oczy mają wszystkie te trzy barwniki! Moja Mama, czyli Babcia Małego Księcia - ma oczy bardzo zielone, w brązowe kropki. Ja, czyli Mama Małego Księcia - mam oczy pół na pół - lewe jest całkiem zielone, a prawego jedna połowa jest zielona, a druga ciemnobrązowa. Mały Książę ma kolory ułożone warstwowo, dookoła źrenicy.

Jego włosy są dalej w tonacji ciemnego blondu, aczkolwiek w słońcu są kompletnie złote, czasami złoto-rudawe. W cieniu wydają się ciemniejsze niż były wcześniej, ale wciąż mają złoty połysk.

Zębów jest wciąż osiem, ale pozostałe rosną dzielnie ;). 















No comments:

Post a Comment