Thursday, July 6, 2017

Myśli roztrzepane

Lato, lipiec, dzień powszedni. Jest upał, aczkolwiek nasz balkon ma dach, więc jest ładnie zacieniony; na bardzo delikatnym wietrze leniwie poruszają się liście naszego rododendrona . Przez cały dzień grają cykady, cyk cyk cyk cyk cyk, cykając swoje rozkoszne, miłosne piosenki... czasami towarzyszą im ptaki oraz ciche szumienie klimatyzacji. Jest wakacyjnie, leniwie, przyjemnie.

12:00! Ludzie wracają do domów, otwierają się okna, balkony, słychać szczęk naczyń, sztućców, a kilkanaście minut później gwar rozmów i dzwonienie widelców uderzających delikatnie o talerze. Dużo ludzi je na balkonach! Mój mąż też wraca z pracy, 12:15-12:20 pojawia się w drzwiach i kolejne półtorej godziny spędzamy razem, leniwie jedząc lunch (w gorące lato najlepiej sprawdzają się nam zimne sałatki na bazie makaronu) i oglądając serial.

Uwielbiam tą rzeczywistość z południa Francji, to jest jedno z tych wspomnień, które sprawiają, że teraz, będąc w Polsce, tęsknię za Francją bardzo, bardzo. :)

2 comments:

  1. Zaczęłam zazdrościć już po "upał" ;)

    ReplyDelete
  2. jestem zywym przykladem na to, ze mozna nawet byc we Francji, a i tak sie zwijac z zazdrosci po przeczytaniu takiego posta - wystarczy mieszkac w Metzu (jak dzisiaj lalo....!)
    ach, poludnie <3

    ReplyDelete