Tuesday, October 25, 2016

Dwadzieścia jeden miesięcy Małego Księcia

Przygotowując się do pisania tego postu przeglądałam różne artykuły o rozwoju dziecka i to, co "powinno" już umieć i stwierdzam, że nasz Mały Książę nie pasuje do żadnego. Część rzeczy z artykułów robi już od dawien dawna (na przykład wbijanie młoteczkiem kołków - zabawka z Ikei), części jeszcze nie robi wcale (budowanie dwuwyrazowych zdań). Nie ma rzeczy w tych artykułach, które faktycznie byłyby dla Małego Księcia nowością tego miesiąca. Także tym razem będzie bez porównywania, bo nie wiem do czego mam porównywać ;)

2016-10-22
Wiek urodzeniowy: 21 miesięcy
Wiek korygowany: 19 miesięcy (bez jednego dnia ;) )


Waga: około 12,5kg
Wzrost: bliżej 86cm bo już dotyka głową do kuchennego blatu (od spodu) ;)

Włosy wciąż ma złoto-rude, chociaż mam wrażenie, że ostatnio są trochę ciemniejsze. Oczy wciąż zielono-bursztynowo-szare, aczkolwiek ostatnimi dniami głównie były bursztynowe. Muszę zapytać mojej Mamy, w którym momencie moje oczy zrobiły się dwukolorowe? Kiedy oglądałam swoje stare zdjęcia, przynajmniej do roczku - były wciąż jednobarwne.

Zacznijmy od mowy i rozumienia. Już kilka miesięcy temu pisałam, iż doskonale rozumie i pokazuje części ciała, na sobie i innych, pytany o to po angielsku, bądź po polsku. Zna też nazwy zwierzątek, również w obydwu językach - i świetnie pokazuje te zwierzątka na obrazkach czy też na swoich plastikowych zabawkach. Również w obu językach. Świetnie rozumie polecenia i nie ma znaczenia, czy mówimy do niego po polsku, po angielsku czy po francusku - robi to, o co go prosimy. Czasami nie reaguje ;)))), zwłaszcza, kiedy jest w środku zabawy i nie ma najmniejszej ochoty jej przerywać. Także rozumie cudownie - ale mówi mało. To znaczy, przepraszam, mówi bardzo dużo ;), ale w swoim języku. Przy czym jest bardzo konsekwentny i poproszony o powtórzenie - powtarza dokładnie to samo. Oczywiście, są też słowa/dźwięki, które są polskie, francuskie lub angielskie. W tej chwili mówi około 28 słów (tyle mam zanotowanych). Przy czym śmiesznie - Babcia była najpierw Baba, ale potem zaczął tak nazywać owieczki (Baaa-baaa), więc Babcię przemianował na Mambę. I woła na nią "Mamba, mamba!". Myślę, że zrobił sobie taką zbitkę z mojego mówienia do niej per "Mam-uś" i jego wcześniejszej "Ba-by" :). Więc Babcia to Mamba. Ja jestem "Mama", ale czasami mówi na mnie "Mom". Kiedy chce, żeby ktoś do niego podszedł albo z nim gdzieś poszedł woła "come, come", ale w jego wykonaniu wychodzi tak słodko, trochę jakby z irlandzkim akcentem i brzmi prawie jak "kum kum". Kiedy coś podaje mówi francuskie "tiens". Nie mówi "tak", za to mówi różne rodzaje "nie" (no, non, nie) i jedno z nich - "nieeee" oznacza u niego "tak" i brzmi jak coś pomiędzy "nieee" a "yeaaah". Najsilniejsze nie to angielskie "no". O sobie, kiedy widzi się na zdjęciach lub w lustrze - mówi per Nionio. Nie wiem dlaczego :).

Generalnie jednak z komunikacją z nami nie ma żadnego problemu, jeśli nie zrozumiemy słowa, które wypowie, to nam bardzo dobitnie je pokazuje ;). Często nas ciągnie za ubrania lub ręce tam gdzie mamy iść, a kiedy chce, żebyśmy coś zrobili, to po prostu bierze nasze ręce/palce i dotyka nimi do przedmiotu, z którym mamy wejść w interakcje ;). Francuz uważa, że Mały Książę wciąż mówi mało normalnych słów, bo nie ma potrzeby się starać, skoro się tak świetnie rozumiemy bez nich ;))). 

Nastroje. Jest bardzo pogodnym i wesołym dzieckiem. Do tej pory mieliśmy tylko jeden "atak" złości/frustracji, kiedy to bardzo chciał się bawić w piasku, tymczasem akurat ta piaskownica była megabrudna, wszędzie były psie kupki, niedopałki papierosów i ślady jakiejś imprezy, więc my nie chcieliśmy, żeby tego piasku dotykał. On był bardzo zmęczony (bardzo! akurat wracaliśmy do domu po długim spacerze i piaskownica napatoczyła się na pobliskim skwerku), więc nasze "nie" sprawiło, że dramatycznie rzucił się na ziemię, płacząc. Przy próbie podniesienia robił się z niego piskorz (kiedy chcemy go podnieść, a on nie chce to rozluźnia wszystkie mięśnie, jednocześnie się wyślizgując). W związku z powyższym usiedliśmy przy nim na tym mokrym chodniku (akurat zaczynał padać deszcz), wytłumaczyliśmy mu dlaczego nie może bawić się w piasku, a następnie, zastępczo, zaoferowaliśmy mu inną zabawę - zbieranie liści i kasztanów po drodze do domu. Na szczęście podziałało i wrócił do domu z pełnymi kieszeniami kasztanów. Liście wyrzuciliśmy, bo były mokre. I to był jeden jedyny (póki co) raz, kiedy w ten dramatyczny sposób Mały Książę się zachował. Czasami, w domu, kiedy na coś się nie zgadzamy, a on bardzo tego chce, to tak śmiesznie i dramatycznie się odwraca i chowa twarz w dłoniach, zazwyczaj półleżąc na czymś. Ale to jest bardzo krótkie i widać, że bardziej dla efektu, bo zaraz sam się śmieje z tego co robi :D. Cudny jest. :)

Telewizja i media. Od wakacji świetnie sobie radzi z iPadem czy też naszymi telefonami. Sam nie wpisze kodu ;), więc łapie nas za palce, żebyśmy kod mu wpisali, ale doskonale wie, które gry i aplikacje może sobie otworzyć (a wiecie, że telewizja to już nie jest zło? KLIK). Oczywiście jego dwie ulubione aplikacje to YouTube i Netflix. YouTube ogląda tylko i wyłącznie pod naszym nadzorem, a jego ulubione kanały to Mothergoose Club i Super Simple Learning. Natomiast po włączeniu Netflixa od razu wybiera sobie profil KIDS :), a jego ulubioną Netflixową kreskówką jest Daniel The Tiger. W telewizji ogląda kreskówki tylko i wyłącznie na kanale Disney Junior i tylko te, które mają wolną animację (czyli np. wieczorny Alladyn już odpada). Wcześniej najbardziej lubił Sofię i DocMcStuffin, ale teraz na zdecydowane prowadzenia wysunęła się kreskówka o tytule PJ Masks, a zaraz po niej na liście jest Mickey Mouse Clubhouse. Lubi też Lion Guard, a reszta - Miles from Tomorrow, czy też coś o potworkach, rodzinie pszczółek albo o kotku na dzikim zachodzie (nie znam tytułów) jest mu doskonale obojętna i w ogóle nie zwraca na te kreskówki żadnej uwagi. Wszystkie kreskówki ogląda tylko po angielsku. Jeśli chodzi o komputer to jest nim zainteresowany tylko jak Tatuś mu włączy "brum brum" czyli Rocket League ;).

No właśnie, przejdźmy teraz do brum brum, czyli ulubionych zabawek. Oczywiście na topie wciąż są SAMOCHODY. Naprawdę nie wiem skąd ta miłość do aut, zaczęła się już dobrych kilka miesięcy temu i wciąż trzyma :). A ma naprawdę zróżnicowane zabawki i staramy się nie ograniczać do wyborów "typowo" chłopięcych, ale dostaje także "dziewczęce" zabawki (ach, jak ja nie lubię takiego podziału, na szczęście on znika :))) ). Samochody, małe, duże, całkiem malutkie, a także te prawdziwe - kocha je bardzo i bawi się nimi namiętnie. Samochody muszą gdzieś parkować i po czymś jeździć, więc jego ukochana zabawka, to garaż ze zjeżdżalniami, stacją paliw, windą, stacją pomiaru oraz stacją techniczną :). Pod choinkę planujemy mu dokupić kolejną garażową część - wysokie trasy ze zjeżdżalniami oraz pętlami :). Ach, już nie mogę się doczekać jaką będzie miał frajdę!!! Kupimy mu również zestaw małego majsterkowicza, bo ostatnio też bardzo polubił majsterkowanie :). Lubi też klocki, ale nie pasjami, tylko tak zwyczajnie. Ma dużo frajdy z zabawy garnkami z Ikei :), a także, jak może pomóc mi w kuchni. Uwielbia NAKLEJKI i rysowanie. Naklejki to po prostu hit ostatnich miesięcy, zwłaszcza takie naklejki, które trzeba nakleić w odpowiednim miejscu obrazka lub historyjki. Jeśli chodzi o rysowanie to kredkami najczęściej rysuje kółka, ale bardzo pociąga go malowanie farbami tudzież wszystkim innym co farby może udawać, z czekoladą włącznie - kiedy tylko ma w ręku łyżeczkę z jakimś brudzącym jedzeniem, tudzież pędzel i płótno (maluje na kanwach, najczęściej wtedy kiedy Mamusia) to zaraz tworzy skomplikowane wzory. Zwłaszcza na naszym białym, kuchennym blacie, gdzie jemy - te wzory wyglądają fantastycznie (to nie jest sarkazm, jestem naprawdę z niego dumna za każdym razem kiedy tak improwizuje i maluje). Wciąż też hitem są książeczki, zarówno te polskie, angielskie, jak i francuskie :)). Czasami lubi też pluszaki, ale tylko na chwilkę. Ulubione pluszaki to Króliczek z Disneylandu od francuskiej Babci Janick, owieczka z Ikei od polskiej Babci Mamby ;), błękitny króliczek od Mamusi, z Fabryki Wafelków oraz Szczeniaczek-Uczniaczek :).

Uwielbia też SPRZĄTAĆ. Odkurzacze są cudowne prawie tak jak samochody, a zmiotka do kurzu ("kurzołapka" jak czule nazywa to urządzenia nasza Mamba) to codzienny i wierny przyjaciel.

Bardzo lubi się też chować - często budujemy forty z poduszek lub kocy i świetnie się razem bawimy. :)

Jeśli chodzi o kontakty z innymi - kontakty z innymi dziećmi ma małe. Lokalny plac zabaw jest bardzo, bardzo kiepski, na dalszy Mały Książę nie ma cierpliwości ani siły, więc konieczny jest samochód... poza tym dzieci zwykle się znają lub przychodzą już ze znajomymi dziećmi, już nie wspominając o tym, że z reguły są starsze (gdzie się bawią te młodsze dzieci?!). Jeśli chodzi o playgrupy to nasze ulubione Ene Due trochę nas w tym semestrze zawiodło, Mały Książę chodzi tylko w poniedziałki (zamiast dwa razy w tygodniu), ale zajęcia te lubi o wiele mniej niż wcześniej, kiedy był Jacob - wręcz zdarza się, że nie wchodzimy do środka, bo zaczyna płakać przed drzwiami, że nie chce, albo się za mną chować lub ciągnąć w przeciwnym kierunku. A także wszystko na raz też się zdarza ;). W rezultacie chodzimy rzadko. Dodatkowo w Playroom 1 dzieci są młodsze, w Playroom 2 - starsze, w sumie nie ma nikogo w jego wieku i znowu jest sytuacja patowa, kiedy Mały Książę bardzo próbuje nawiązać interakcje z innymi dziećmi (dzisiaj nawet zaczepiał dużo starszego chłopca, na oko sześcio-siedmiolatka), a inne dzieci go ignorują, bo nie są zupełnie zainteresowane zabawą między sobą. I na dodatek jeszcze nam grupa francuska zniknęła i już nie mamy zajęć z panią Agnieszką. :(. Chodzimy czasami do sal zabaw, tam też z reguły dzieci są już w paczkach tudzież nie są zainteresowane, ale ostatnio trafiliśmy na chłopca, który w sali zabaw czekał na Mamę robiącą zakupy w Galerii. Strasznie się nudził, tęsknił za Mamą i bardzo chętnie się z nami bawił, więc chociaż raz Mały Książę był zachwycony i robił wszystko o co chłopiec go poprosił :). Przynosił klocki, podawał klocki, podawał piłki, balony... A chłopiec był bardzo dobrze wychowany i cały czas używał "proszę", "dziękuję" itd itp. Zdziwił się imieniem Małego Księcia, stwierdził, że jest bardzo nietypowe - ale kiedy wytłumaczyłam mu dlaczego się nazywa tak a nie inaczej - powiedział, że w sumie to logiczne i że ok. :) Ha :). Czyli nie takie dzieci straszne jak je malują! Generalnie jednak tęsknimy bardzo za regularnymi towarzyszami zabaw, najlepiej w zbliżonym wieku ;)))). Gdyby jeszcze Mamusia (czyli moi) nie była taka nieśmiała, to pewnie by było Małemu Księciu łatwiej pod tym względem :).

Ok, dalej. A Francuz patrzy na mój ekran i patrzy i w zadumie pyta: "...czy Ty książkę piszesz...?". Hihi. ;)

Umiejętności wspinania się bardzo się rozwijają, może niedługo pójdziemy z nim na skałkę (chociaż jak znam życie to Mamba będzie bardzo protestować ;) ). Na razie bez problemu wspina się na kanapę i inne rzeczy w domu. Jeszcze nie umie skakać - starałam się go trochę nauczyć, ale najwyraźniej to jeszcze nie ten moment :). Chociaż na trampolinie miał frajdę :).

Bardzo lubi muzykę. Zarówno tą "dorosłą" (zależnie od gatunku) jak i dziecinne piosenki. Zwłaszcza te z Mothergoose Club :). Ma ogromne wyczucie rytmu, zawsze macha do rytmu, porusza się w takt melodii i świetnie mu to wychodzi. Zresztą akurat to wyczucie rytmu miał doskonałe już od samego prawie początku, pierwszy raz wzmianka na ten temat pojawiła się w naszej książeczce zdrowia jeszcze w szóstym miesiącu :).

Chciałabym bardzo pokazać Małemu Księciu Marineland - ostatni raz tam byliśmy jeszcze przed październikową powodzią w 2015 i już wtedy wykazywał zainteresowanie, ale myślę, że teraz - w tej fazie rozwoju, bardzo by mu się tam spodobało.

Drzemki i spanie. Ostatnio ze spaniem w nocy trochę gorzej, zdarza mu się budzić - ale do przeżycia. Śpi z reguły około 10 godzin, chodzi spać około 19:00 - 20:00. Jeśli zaś chodzi o drzemki, to idealnie jest kiedy jest tylko jedna drzemka w ciągu dnia i zazwyczaj ta drzemka odbywa się w okolicach 12-14. Dzisiaj spał od 11:40 do 15:00 :), ale z reguły są to drzemki dwugodzinne. Mamy kilka fajnych sesji przytulaniowych - np. o 9, kiedy Tatuś wychodzi do pracy, my wskakujemy na sofę i się przytulamy i karmimy. Oboje to uwielbiamy. Mamy dla siebie jakieś pół godzinki, godzinkę - ja sobie wtedy często czytam, on, wtulony we mnie, jedząc mleczko, ogląda jedną z kreskówek w tv.

Jedzenie. Wciąż karmię Małego Księcia piersią :). Poza tym mamy około pięciu posiłków dziennie. Mały Książę, tak jak i jego rodzice - nie je mięsa.

Nasz jedzeniowy rozkład dnia:
8:00 - śniadanie, zazwyczaj jest to parówka (sojowa lub inna niemięsna), pałeczka serowa, banan, złote kiwi (Mały Książę uwielbia złote kiwi!!), czasami biały serek (bo lubi mniej aktualnie), czasami płatki (ta zdrowa odmiana cheerios). Czasami ryżowa kaszka waniliowa Nestle (i ja i Mały Książę) bardzo lubimy te kaszki. Czasami chlebek z czymś:).

10:30 - drugie śniadanie, owoce :)

12:00 - 13:00 zupka przed drzemką / czasami jemy coś innego, jak nam Mamba nie ugotuje zupki ;). Ostatnio na przykład, razem z Ciocią Amie, na lunch Mały Książę wsuwał upieczone przeze mnie gofry. Przy czym gofry je w bardzo ujmujący sposób, mianowicie na samym początku robi w każdym zagłębieniu - dziurkę. Dopiero potem zjada taką krateczkę ;).

14:00 - 15:00 owoce, czasami coś do nich, czasami jakaś słodycz, czasami coś słonego, zależy na co mamy ochotę :). Wypija też w tym czasie jedną kaszkę do picia, bo lubi :).

18:00 - kolacja, już z Tatusiem :). Na kolację najczęściej jemy to co łatwo da się zapakować Tatusiowi na lunch na następny dzień, więc często są to makarony z różnymi sosami, risotto, placuszki, kotleciki czy naleśniki... :). Ostatnio zrobiliśmy placuszki dyniowe z tego przepisu i wyszły genialne. :))

O mały włos a kompletnie bym zapomniała napisać o nowej pasji Małego Księcia! To literki :). Ostatnio wszędzie wyszukuje literki i jest nimi zafascynowany. Rozpoznaje już O i I :). Uczymy się teraz jeszcze L, K oraz M i A :). Jest fajnie :) 

***
Czy o czymś zapomniałam? Pewnie tak, ale ja w moim Małym Księciu jestem taka zakochana, że mogłabym pisać i pisać i pisać ;). Jak mi się przypomni to dopiszę, a na koniec, tradycyjnie, "kilka" zdjęć. Serdecznie pozdrawiam tych wytrwałych, którzy przeczytali wszystko ;).


















Losowe rzeczy, które mi się przypomniały podczas dodawania zdjęć:
- uwielbia łaskotki
- często chodzimy do kina
- MK próbuje robić szpagaty i przewroty
- je wszystko to co my, więc czasami mamy "pizza nights" i wtedy Mały Książę również wcina razem z nami pizzę :)
- bezbłędnie sortuje kształty
- ma 16 zębów !!!

No comments:

Post a Comment