Thursday, March 17, 2016

Trzynaście miesięcy Małego Księcia - część druga :)

Część druga :). Tutaj: klik była część pierwsza :)

Wspomniałam o szkole. Do szkoły łącznie chodzimy trzy razy w tygodniu, dwa razy na grupę angielską i raz  na grupę francuską. W sumie zapisałam go do grup nie tylko po to by miał również inny kontakt z językami niż tylko te w naszym wykonaniu, ale również po to, żeby miał kontakt z dziećmi :). I tutaj niespodzianka - w grupie angielskiej jest chyba około ośmiorga dzieci, może więcej - ale tylko jedno z nich, najmłodsze, zwraca tak uwagę na inne dzieci jak nasz Mały Książę. Często więc spędzają czas razem, dotykając się nawzajem i uśmiechając się do siebie. To urocze. Mały Książę próbował się uśmiechać do innych dzieci też, ale nie udało mu się uzyskać pozytywnego efektu.

Najstarsza chyba jest dziewczynka, N., myślę, że z całej grupy jest najbliższa 24 miesiącom. Mały Książę i jego kolega są najmłodsi i jedyni jeszcze niechodzący samodzielnie. Jest jeden chłopiec, który mojego synka chyba nie lubi, patrzy na niego zawsze wilkiem i jak ma okazję to go popchnie albo mu coś z ręki zabierze. Pozostałe dzieci kompletnie ignorują się nawzajem!

Zabawy w grupach są fajne - aczkolwiek nie wszystkie przypadają naszemu maleństwu do gustu. W ogóle nie zainteresowało go wielkie pudło wypełnione kolorowym makaronem, ale bardzo podobało mu się jak pan od angielskiego zrobił ścieżkę z mat sensorycznych i pierwszy przeszedł przez całą ścieżkę. Tunel spodobał mu się do tego stopnia, że kupiliśmy jeden do domu :). Piórka i kuchenne utensylia go nie za specjalnie zainteresowały, ale tablica sensoryczna rodem z Leroy Merlin go zafascynowała maksymalnie. Tak się ucieszył na jej widok, że aż miałam wrażenie, że jakiś blask od niego bije ;). Przyciski, suwaczki, kluczyki, rzepy, ach, zapalająca się lampka, dzwonek do drzwi, timer do jajek... bajka ;). W ogóle nie chciał od tego odejść.

W domu co rano bawimy się piaskiem kinetycznym - Mały Książę potrafi spędzić dobre kilkanaście minut, czasami nawet bliżej pół godziny, przesypując piasek między palcami, łapiąc go, przesuwać palcem tworząc różne wzory i patrzeć jak piasek osypuje się tuż za nim... Mamy oboje frajdę, bo ja też lubię się tym bawić :).

Zrobiliśmy sobie też ciastolinę ze skrobi kukurydzianej i odżywki do włosów (pomysł z jakiegoś zagranicznego bloga) - Mały Książę śmiał się w głos bawiąc się nią.

Z dalszych zmian: zaczął bawić się samochodzikami, które dostał na urodziny (Duplo). Chwyta samochodzik i jeździ nim sobie po skrzyni z zabawkami robiąc przy tym "vrroooom vroooom vrooooom". Ma też żółwia do ciągnięcia za sobą - na kółkach, ale żółw ma też ruszające się kółko w brzuszku i jak się przewrócił to Mały Książę dalej go vroooom vroooomował, ale już na brzuszku. Więc jeszcze nie do końca się orientuje jak to ma wyglądać, ale jak ma kółka to najwyraźniej robi vroom ;).

Zaczął też nogami dosięgać do ziemi z motoru, który dostał pod choinkę - i ba, nawet wreszcie zrozumiał jak się na nim poruszać - ale na razie robi to tylko do tyłu ;))).

Coraz częściej staje bez trzymanki. Zaczął tańczyć! Staje sobie przy muzycznych zabawkach, włącza rożne melodyjki i sobie do nich tańczy. Tańczy nawet na siedząco. Ale, a propos siadania, bardzo często siada układając nogi w literkę W, więc chodzę za nim i poprawiam ;).

Pewne rzeczy zmieniły się też na minus - zupełnie nie wiem dlaczego, ale zaczął się bać zabawek, które poruszają się "same". Aktualnie boi się nawet odkurzacza naszego (który porusza się sam) - a przecież zawsze go uwielbiał i było dla niego wielką frajdą obserwowanie go! Ba, nawet swojego żółwia, który pływa w wannie i śpiewa - zaczął się bać i robi podkówkę na jego widok. Nie wiem dlaczego - wszystko zaczęło się kiedy dostał na urodziny pieska, który sam chodzi.

Właśnie, urodziny. Urodziny i oficjalne poznanie rodziny również odbyły się w trzynastym miesiącu - Mały Książę pierwszy raz w życiu widział jednocześnie tyle ludzi na raz (w sensie ludzi nim zainteresowanych, bo oczywiście wcześniej widział przecież chociażby lotniska i samoloty, więc dużą ilość ludzi w jednym miejscu) i... i przeszedł nad tym do porządku dziennego. Do prawie wszystkich lgnął, uśmiechał się, cieszył się, bawił się z nimi. Szczerze mówiąc aż w pewnym momencie zrobiłam się zazdrosna ;), ale na szczęście na każde moje pojawienie się w zasięgu jego wzroku reagował wielkim uśmiechem, więc trochę mnie to uspokoiło. Podczas tych urodzin dorwał się pierwszy raz do schodów i pokazał, że umie się wspinać!

Wspinaczkę teraz trenuje również w domu, wspinając się na kanapę, na pudełka, na swoje zabawki - i generalnie na co się da ;).

Jego ulubioną aktualnie zabawą, oprócz zabawek grających - jest rysowanie, więc kupiliśmy mu również komplet kredek do wody - i teraz super bawimy się nawet podczas kąpieli, rysując po wannie, po kafelkach i generalnie po wszystkim po czy się da i po czym się nie da. (wink wink ;) )

Chyba już nie będę pisała osobno o czternastym miesiącu, bo mam wrażenie, że przez nawał rzeczy trochę mi się zlały w jedno te dwa miesiące :).

Ach, zapomniałabym: byliśmy pierwszy raz w życiu na huśtawkach, a także na takim czymś co się buja w górę i w dół, zapomniałam jak to się nazywa (blush). Była też zjeżdżalnia, ale na zjeżdżalni bawiliśmy się też we Francji, więc to już nie był pierwszy raz. :)

Ok, to chyba już wszystko, więc na koniec kilka zdjęć :). Ach, co mi przypomina, że Mały Książę też pierwszy raz w życiu zobaczył i doświadczył śniegu! :))) A tort na zdjęciach jest wspólny z Tatusiem, to nie 310 ;), tylko 1 i 30 ;)))).





















4 comments:

  1. Wybacz, że o tym wspomnę, ale jakoś tak nie mogę się powstrzymać. Przypomniały mi się Twoje pierwsze komentarze u mnie i potem Twoje pierwsze posty i jak sobie to zestawiłam z tymi zdjęciami i z tym opisem, to aż ciężko uwierzyć. Mi jest trudno, choć przeszłam przez to samo. Głupie nie? Dobrze, że Maluch tak dobrze rośnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja mam tak samo :)), czasami aż trudno mi uwierzyć, w to wszystko co było...! W te pięć tygodni jego pobytu w szpitalu, w późniejsze noce spędzone na obserwowaniu czy na pewno oddycha..! W martwienie się o wszystko :). To taka niesamowita przemiana! :)

      Delete
  2. Jestesmy tu pierwszy raz <3 Witamy , się i na poczatku powiem ze synek podobny do mamusi :)

    http://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com

    dodaje oczywiscie i zostaje na dluzej :*

    ReplyDelete